23.2.12

Miłość, która przynagla do milczenia…

Czy kiedyś spijałeś słowa z jej ust? Czy byłaś wpatrzona w niego jak w obraz?  Czy upiłeś się samą miłością? Czy zdarzyło wam się kochać kogoś tak, że w obecności ukochanej osoby miłość przynaglała do milczenia, pełnego spokoju i radości? 
Jeżeli tak – wiesz o czym mówię. Jeżeli nie – wszystko przed tobą. Jedno jest pewne. Takiej miłości nie da się zamknąć w żadnym słowie, gesty też nie są formą, która może ją unieść. Ona wymyka się mowie.  „Nie ma słów na najgłębsze odczucia”  pisze George Steiner  i dotyka tym istoty sprawy.

Modlitwa jak płatki z mlekiem?

A jak jest z naszą miłością do Boga? Wydaje się, że  „recytujemy” dla Niego pieśni, psalmy, litanie. Rozpoczynamy wieczorne „rozmowy” z Bogiem od listy próśb, dzielimy się z Nim naszymi problemami, czasem Mu dziękujemy. Koncentrujemy się na tworzeniu zdań, koncentrujemy się na tym, co zdarzyło się tego dnia, sięgamy myślą jutra, przyszłego tygodnia, kolejnego miesiąca, roku. Bolą nas rany dawne, nieuleczone, prosimy o ich uzdrowienie. On przychodzi, naprawia, co zepsute, daje kolejne okazję, nie pokazuje całej naszej lichości, ale powoli odsłania kolejne warstwy. Otacza miłością, wysłuchuje.
Poranne, wieczorne spotkanie z Bogiem….jakie jest? Pospieszne jak płatki z mlekiem czy bardziej przypomina celebrowanie popołudniowej herbaty ? Czy odhaczam modlitwę czy staram się, pomimo wielu spraw i zmęczenia, ją celebrować i wsłuchiwać w to, co chce mi powiedzieć Ten, z którym się spotykam?
Zagadać miłość

Czy Ten, który ukochał nas miłością, której nie zdołamy pojąć, czeka tylko na słowa? Może chciałby też coś do nas powiedzieć? A my zagadujemy Go, jak koleżanka koleżankę, na kawce przy herbatniku.
 A może On też chce się z Nami czymś podzielić? Czy chcemy Go słuchać? Może On mógłby nas o coś poprosić? Może, nie przymierzając, jak Mojżeszowi, kazałby nam skądś „wyjść”, kogoś przez coś „przeprowadzić”? Może ma do nas sprawę? Czy to …. zniechęcająca perspektywa?  Bóg, który miałby dla nas zadanie?
Tête-à-tête z Bogiem

Czy z głębokiej miłości pragniemy też pobyć z Nim w ciszy, zatopić się w Obecności, przebywać z samym Bogiem? Czy nasze spotkanie z Nim jest pełnym uważnej, łagodnej miłości spotkaniem przyjaciół?  Takie spotkania, dotknięcie Nieopisanego, Niewyrażalnego, dotknięcie Tajemnicy pełnej Miłości – do tego możemy nieustannie dążyć w swoim sercu. Odkrycie i przypominanie sobie tego mogłoby być wpisane w nasz kalendarz jak, dajmy na to, 50 obowiązkowych brzuszków dla zachowania formy. Jaka jest forma naszej miłości do Boga, i w jakiej formie jest ta miłość?  W naszym sercu możemy co dzień odbywać nasze mistyczne tête-à-tête z samym Bogiem. Czy chcemy?
Św. Jan od Krzyża, w Prologu do Pieśni duchowej kieruje na to spotkanie nasz wzrok :
Bo i któż może opisać to, co On pozwala zrozumieć duszom rozmiłowanym, w których mieszka? I kto ośmieli się wyrazić słowami to, co On im daje odczuć? Kto wreszcie może wyrazić pragnienia, które w nich wznieca? Na pewno nikt, nawet same te dusze, które to przeżywają. I to jest przyczyna, dla której nie w ścisłych naukowych określeniach, lecz raczej w słowach pełnych przenośni, obrazów i porównań dają nam one poznać nieco ze swych przeżyć i z pełności ducha wyjawiają sekrety i tajemnice.
Czy zdarzyło się wam, spotykając Boga, zamierać jakby w bezdechu, w zachwycie, w takim pełnym miłości milczeniu?
6. Ach! I któż uleczyć mnie może!
Ukaż się mi już prawdziwie, bez cienia!
I nie chciej więcej wysyłać już do mnie
Tylko zwiastunów,
7. Którzy nie zaspokoją mojego pragnienia.
Te dzieła, co się wokół przesuwają,
Niosą mi pieśń o Twojej czarownej piękności.
I coraz głębiej duszę rozdzierają
Tak że niemal umieram,
Gdy mi szepcą o Twoich tajemnic wielkości.
św. Jan do Krzyża , Pieśń duchowa. Pieśni między duszą i Oblubieńcem.

Aleksandra Eysymontt